Oczekiwanie na poród było nużące. Tak bardzo pragnęłam zobaczyć swoją nową gwiazdkę, a gdy zobaczyłam, oczom nie mogłam uwierzyć. Leżał przede mną biały ogierek, cremello, patrzył swoimi błękitnymi oczami na świat ukazujący się przed nim. Wstał, jakby był zaczarowany, a może to ja byłam zaczarowana nim. Kilka razy się przewrócił, lecz był nieugięty, wstawał i z powrotem próbował, aż w końcu o własnych siłach stał przy swojej mamie i był dumny z siebie.
Na początku był jak czysta niezapisana kartka. Sam nie wiedział co robić gdy ludzie do niego podchodzą, stał i się patrzył wyciągając wnioski z każdej sytuacji. I tutaj pojawiła się nasza droga Nuna. Zawsze była porywcza, ale przy źrebaku zmieniła się nie do poznania. Nie pozwoliła nikomu podchodzić do małego, od razu chciała gryźć i kopać. To było dziwne, gdyż był to jej drugi źrebak, zwykle klacze zachowują się tak przy pierwszym.
Konik rósł, wolniej niż przeciętny hanower, ale nie przeszkadzało to nam. Jedyną zastanawiającą rzeczą było to, że pochodził raczej z linii wysokich koni. Jego matka to nasza *Nunabell, młoda, lecz szybko pnąca się w górę klacz. Jej matka to słynna *Illuvia, pokazała na ile ją stać, dała wiele fantastycznych źrebaków, natomiast ojciec kasztanki to Alernative Way, hanower o pięknym pochodzeniu. Ojcem naszego albina jest fantastyczny *Sternchen, także młody, lecz już zasłużony, zdążył pokazać, że jest idealnym koniem do rozpłodu. Jego rodzicami są gwiazdy z Starlight Meadows.
Gdy osiągnął półtora roku, zaczęłam z nim ćwiczyć poprzez zabawę. Ganianie w przód i na zad za piłką, naśladowanie moich ruchów, czy gonienie się po padoku z ustawionymi gdzieniegdzie drągami, to wszystko miało go przygotować, wprowadzić w świat sportu. Ciężko było go rozgryźć, jednego dnia sam podchodził do człowieka chcąc uwagi i czułości, innym razem odpędzał wszystkich wokół siebie. Mimo jego charakterku, każdy, kto tylko go zobaczył, zakochiwał się w nim. Często, wraz z Dyenney, przeprowadzałyśmy z nim join up na wzmocnienie więzi i t-touch na uspokojenie, i choć dawało to duże efekty jego charakterek i tak pozostał.
Podczas zajeżdżania nie było lekko, oj nie. Jakoś tak on i wędzidło nie są dla siebie stworzeni. Z siodłem było o wiele prościej, raczej z górki bym rzekła, ale ogłowie, matko i córko. Do jego zakładania organizowałyśmy pół ekipy Winter Mist żeby jako tako dał to sobie założyć. W końcu się jednak przyzwyczaił i to straszne narzędzie wszechogólnej zagłady przestało być aż tak straszne. Chodzić pod siodłem uczył się naprawdę szybko, to mądry koń, ale i chytry, gdy nie chciał jeździć potrafił zrobić tak, by spokojnie stać w boksie, jednak gdy miał ten swój dobry dzień to współpracował i dobrze się bawił ucząc się rozpoznawania kolejnych sygnałów.
Z charakteru, no cóż, ciężko go określić, raz jest miły i kochany, tylko siedzieć z nim i go przytulać, innym razem nie podchodzić bez szczoty i armii wyszkolonych ochroniarzy. Dla ludzi których zna praktycznie zawsze jest przyjacielsko nastawiony, aczkolwiek ma te swoje humory. Troszeczkę inaczej gdy kogoś nie zna, wtedy na ogół jest nie do zniesienia, dlatego nowi jeźdźcy muszą najpierw go ze sobą oswoić a dopiero później wspinać się na jego grzbiet. Co do koni dużo nie trzeba mówić, lubi spędzać z nimi czas, biegać po padoku, przeżuwać trawę, byleby nie próbowały go zaatakować, bo on odpowie na szarżę. Dlatego umieszczamy go z tymi najspokojniejszymi by nie trzeba było rozdzierać ich za pomocą wszystkiego co jest pod ręką, także węża z wodą.
Na treningu jest, cóż, to zależy od jeźdźca. Jeżeli jest doświadczony i potrafi pokazać temu ogierowi kto rządzi, to albinek nie będzie się przeciwstawiać i spokojnie pójdzie do przodu słuchając się jeźdźca. Jeżeli jednak takowy dopiero zaczyna, bądź też nie ma w sobie na tyle asertywności by go sobie podporządkować, to hanowerek potrafi zaleźć takiemu delikwentowi za skórę. Nie obędzie się bez siniaków.
W teren nie puszczam na nim jeżeli jedzie tylko jedna osoba, nie i koniec kropka. Gdy ten koń dostrzeże otwartą przestrzeń będzie leciał na łeb na szyję nie zważając na to gdzie wpada, niewykluczone, że jeźdźca wywiezie aż do jeziorka i to tam wpadnie nawet nie zauważając, kiedy się utopił. Jeżeli ktoś na nim jedzie to tylko znana, zaufana mi osoba, najlepiej w towarzystwie jeszcze jednej, żeby tylko albinek nie jechał jako czołowy. Ja i Dyenney możemy na nim jechać same, gdyż słucha się nad bardziej od innych, ale nikogo innego nie puszczę bez czołowego.
Na zawodach to taki wulkan pozytywnej energii. Co prawda to prawda, musi jechać w przyczepce sam, albo z koniem którego zaakceptował w stu procentach, bo inaczej po prostu pozabija się w tej przyczepce przez wywrócenie jej na bok, oj byłby do tego zdolny. Na rozprężalni ma w ogon wwiązaną czerwoną wstążeczkę, co by nikt niepożądany się nie próbował podejść do ogiera.
- Skoki – Lubi skakać, jest do tego stworzony. To koń o silnych nogach i mocnej budowie, nie straszne mu wysokie stacjonaty czy rozciągłe tripple barry. Gdy widzi przeszkodę od razu się rwie nie zważając na jeźdźca w siodle. Gdy tylko pozwoli się mu ruszyć nie ma zmiłuj, nad nim trzeba przejąć kontrolę na rozprężalni, początek zawodów to już zbyt późno. Potrafi słuchać się jeźdźca i na pewno w jakimś stopniu bierze jego pomoce do serca, ale w jego przekonaniu, on sam najlepiej załatwi sprawę. I chyba faktycznie tak jest. Z zapałem patrzy się na przeszkodę, rusza z pełną prędkością, uwielbia się rozpędzać a na dodatek jest bardzo zwrotny, i skacze. Bardzo blisko przeszkody się wybija, jednak nie zżuca, ma idealną technikę, mocne wybicie, silny zad, nic nie może go powstrzymać czy zagiąć.
- Cross – Tak jak wspomniałam, jest silny, ma mocne nogi, twarde kopyta, umięśniony zad, w dodatku jest szybki i bardzo zwrotny, czego chcieć więcej od konia do crossu. Choć normalnie w terenie pędzi na oślep, tak tutaj tylko to wygląda na galop bez większego przemyślenia i pozbawiony strategii. Tak naprawdę, ten ogier wie co robi, skoki do wody, hydra, przeszkoda z rowem, nie jest mu to straszne. Po prostu skacze i daje z siebie wszystko.
- Ujeżdżenie – wyładować go, wyładować i jeszcze raz wyładować przed zawodami. Ma talent do ujeżdżenia, tego nie da się mu odmówić, ale jak na złość jest po prostu nieogarniętym stworzeniem. Dopiero gdy ktoś przejmie nad nim kontrolę, on będzie posłuszny. I to jak. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle postanawia dać się okiełznać dosiadającego go człowiekowi. Wyczula się na pomoce. Ma ładny, energiczny chód co przy zgraniu się z jeźdźcem daje olśniewający efekt.
- Pokazy – Ma bardzo ładną budowę i niezaprzeczalny urok osobisty, gdy wychodzi na pokaz bądź wystawę staje się prawdziwym aniołem. Jego maść, energiczny ruch i pełne skupienie na prowadzącym, oraz jego wszelkie starania sprawiają, że zawsze prezentuje się idealnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz