Strony

piątek, 18 grudnia 2015

Angemon












GALERIA



To był całkiem ciepły, słoneczny wrześniowy dzień. Razem z Matim, Nickiem i Aną wybraliśmy się do małej stadniny, która organizowała sprzedaż roczniaków a także zawody. Zapakowaliśmy do koniowozu czterech naszych reprezentantów i ruszyliśmy w drogę. Jako że zawody miały się zacząć dopiero kolejnego dnia, zaprowadziliśmy nasze pociechy do przydzielonych boksów, rozstawiliśmy namioty na oddzielonej części pastwiska i udaliśmy się na sprzedaż, tak tylko żeby pooglądać konie. Atmosfera była naprawdę miła i swojska, czułam się jak na farmie rodem z filmów, już samo oglądanie zmagań cowboy'ów z mechanicznym bykiem było fantastyczne, co dopiero mające nadejść widowisko z prawdziwym bykiem. Oglądaliśmy najpierw drób i inne zwierzęta gospodarcze, w które mogliśmy zainwestować, czekając aż nadejdzie sprzedaż koni. Po około godzinie, przez głośniki rozstawione na słupach, usłyszeliśmy wiadomość, iż sprzedaż roczniaków właśnie się rozpoczyna. Ruszyliśmy czym prędzej, by zająć jak najlepsze miejsca. Prezentowano naprawdę fantastyczne konie, silne, żwawe, z błyskiem w oku, na pierwszy rzut oka było widać, że wyrosną na fantastycznych sportowców. Jednak żaden z nich jakoś do mnie nie przemówił, mimo zachwytu innych. Dopiero, gdy spośród tak fantastycznie zapowiadających się koni, wyszedł przeciętnie, a wręcz trochę mizernie, wyglądający konik, poczułam jakby ukłucie. Jednak nie informowałam o tym reszty, która, tak jak większość zgromadzonych, nie zareagowała zbyt entuzjastycznie na siwka. Gdy sprzedaż się zakończyła, a załoga zajęła się najróżniejszymi zabawami dostępnymi podczas tej imprezy, ja w tajemnicy przed nimi udałam się do biura i zobaczyłam rodowód uroczego siwka. Jakże byłam rada, widząc, że jest on czystym hanowerem. Minął jeden dzień, kilka roczniaków znalazło dom, ale Angemon, bo tak wyczytałam w jego dokumentacji, nadal pozostawał bez właściciela. Wiedziałam, że w najgorszym wypadku trafi on do szkółki jeździeckiej, a coś bardzo głośno krzyczało, że tylko się tam będzie marnować. Tak więc tknięta właśnie takim krzykiem, wyjęłam z plecaka formularz, wręczony każdemu z zainteresowanych odwiedzeniem sprzedaży, i wypełniłam go bardzo dokładnie. Załoga nie była zachwycona moim wyborem, jednak powiedziałam im jasno i wyraźnie "to będzie mój koń, nawet go nie dotkniecie". Tak też wróciliśmy z kilkoma tytułami i jednym nowym koniem, któremu trzeba było wygospodarować boks.
Aklimatyzacja w Winter Mist nie zajęła mu dużo czasu, szybko polubił swój boks i trochę starszych od siebie sąsiadów, podobały mu się nasze łąki, po których biegał jak szalony w te i na zad, jakby w ogóle się nie męcząc. Widząc go podczas jednego z okrążeń zdałam sobie sprawę, że kupno tego roczniaka to był jeden z najlepszych możliwych wyborów. Spędzałam z nim bardzo dużo czasu. Mimo że był młody, nie sprzeciwiał się pielęgnacji, nawet czyszczeniu kopyt delikatną szczoteczką. Grzecznie stał, czekając aż skończę wykonywać zabiegi. Zawsze był chętny do zabawy, także tej, która niosła za sobą trening, jak przebieganie przez drążki czy skoki przez cavaletti, już wtedy bardzo mu się to podobało. Ale, ale, żeby nie było, że konik był taki grzeczny, miał silny charakterek i jak chciał, potrafił się zupełnie niespodziewanie zacząć wyrywać stajennemu, wyraźnie dając znać, że nie podoba mu się jego towarzystwo i kto inny ma go zaprowadzić, bądź też odprowadzić na maneż. Wobec innych roczniaków był dominujący i asertywny.
Kiedy podrósł i zaczęłam go zajeżdżać, no cóż, jakby to ująć, dobrze, że zdążyłam się z nim zaprzyjaźnić, bo inaczej moje miejsce, w którym plecy kończą swą szlachetną nazwę, byłoby tak fioletowe jak śliwka, albo i bardziej. Ale dzięki temu, że koń darzył mnie wielką sympatią, udało mi się przetrwać ten straszny okres w miarę w jednym kawałku. Dużo dało też join up, które wyciszało nagle buchającą agresję konia, na widok siodła. Ogłowie przyjął szybko i bez większych problemów, ale gdy tylko widział siodło, gdy miał z nim "kontakt wzrokowy", zupełnie nagle zmieniał o sto osiemdziesiąt stopni swoje nastawienie do życia i całego wszechświata i dostawał ataku furii. Z czasem i wieloma godzinami pracy przeszło mu to i siodło przestało być powodem do tratowania ludzi. Szybko się uczył, to naprawdę bardzo pojętny koń. Na samym początku miałam zamiar ruszyć z nim na klasę Grand Prix, jednak nie zdecydowałam się na to, stwierdzając, że i jego puszczę w WKKW. Z wielką chęcią uczył się nowych kroków, jakby chcąc sprawić radość swojemu jeźdźcowi, coraz wyższe przeszkody także nie stanowiły problemu, tak samo z crossem, akceptował kolejne większe i trudniejsze przeszkody i chętnie je pokonywał.
Angemon jest ogierem o bardzo silnym charakterze, jednocześnie jest on niezwykle miłym, czułym misiakiem, który chce jak najlepiej dla swojego jeźdźca i właściciela. Nigdy nie miał problemów z czyszczeniem, grzecznie czeka, dając się doprowadzać do błysku. Chętnie podaje kopyta i trzyma je w górze tak długo, jak musi. Z siodłaniem miał problem kiedyś, lecz teraz jedynie czasem tupnie nogą, gdy dopinam mu popręg. Na treningu jest wzorowy, zawsze chętny do poznawania nowych ruchów, czy skakania przez wyższe przeszkody. Słucha się, skupia na swojej robocie i daje z siebie wszystko. On robi to nie tylko dla siebie, całym sercem chce ofiarować taki idealny trening jeźdźcowi. Lubi być doceniany poprzez wiele sposobów, a to przysmak, a to przytulas. Ogólnie bardzo lubi być dopieszczany i z chęcią przyjmuje kolejne pieszczoty, ale tylko od zaufanych osób.
Do koni jest stanowczy, dominujący i asertywny. Lubi przewodzić stadem, to on musi być najwyżej w hierarchii, jednocześnie nie próbuje zachować swojej pozycji na idiotę. Jest doceniany i szanowany jako "główny ogier", właśnie przez swój spokój i asertywność. Jest w stanie dużo znosić i puszczać mimo uszu, jednak gdy jakiś natręt po raz kolejny próbuje go skopać, on nie da sobie wejść na łeb i z wielką przyjemnością to pokaże.
Nie ma większych problemów z przyczepką, czasem machnie głową przy wprowadzaniu, czasem ze zbyt dużą uwagą powęszy, ale zawsze wejdzie do niej i ze spokojem odbędzie całą drogę. Może jechać sam, z koniem lub koniowozem, byleby nie trafił się jakiś natręt. Na rozprężalni grzecznie pracuje, nie zwraca uwagi na inne konie, a na swojego jeźdźca i robi wszystko, co ten każe.
  • Skoki - Nie okłamię nikogo i nikogo też nie skrzywdzę nazywając tego konia wybitnym skoczkiem, tak, wybitnym. Mało jest koni  taką pasją i miłością do skoków, jaką darzy nasz Angemon tę dyscyplinę. Gdy wjeżdża na parkur, jego mięśnie aż drżą, chcąc się już wyrwać na przeszkodę. Idzie dumnie, dostojnie, a jednocześnie zaraz mógłby brykać z radości jak źrebak. Czeka grzecznie, aczkolwiek w całkowitym napięciu, a gdy dostaje łydkę nagle się rozluźnia, ruszając do przodu. Wtedy nic się już nie liczy oprócz niego, przeszkód i jeźdźca, którego zdanie szanuje. Ma idealne tempo galopu, trasę pokonuje szybko, lecz nie na zabój i, mimo prędkości, bardzo dokładnie wyjeżdża każdy zakręt, chcąc mieć jak najlepsze pole manewru. Jeżeli nie ma już szans na idealny najazd, wtedy skoczy z takiego, jaki dostanie, zawsze z dużym zapasem. Ma on bowiem bardzo mocne wybicie i nie ważne w której klasie skacze, zawsze ma zapas nad drągami. Ogier jest bardzo elastyczny, jeżeli chodzi o technikę skoku, przy niższych klasach upodobał sobie chowanie nóg pod siebie, a gdy zaczął skakać C, chowa nogi przed siebie. Wydaje się być to dość dziwne, ale działa i skutkuje fantastycznymi efektami. Leci nad przeszkodą z taką pasją i miłością a jednocześnie profesjonalizmem, jakby to miał być jego ostatni lot w życiu. Nie zdziwiłabym się, gdyby wyrosły mu skrzydła.
  • Cross - To bardzo odważny, pewny siebie koń, który dla swojego jeźdźca wskoczyłby w ogień. Nic więc dziwnego, że w crossie radzi sobie świetnie. Jego mocne wybicie, wyczucie do idealnego tempa przejazdu i elastyczność na wolę jeźdźca skutkują świetnymi efektami. Często potrafi skoczyć z takim zapasem nad przeszkodą, że aż sama się dziwię. Jeszcze nie miałam sytuacji, by odmówił skoku, bo coś mu się nie podobało, skoki przez dziuplę, potrójna ciągła z hydr, wysoki skok do wody czy sam galop przez wodę, on nie widzi problemu. Idzie szybko, z dumą i nawet gracją, pokonując każdą kolejną przeszkodę ze skupieniem i majestatem. Dopasowuje się do tego, co każe mu robić jeździec, może przyśpieszyć, może zwolnić, ale zawsze wykona piękny skok i będzie dzielnie szedł do przodu.
  • Ujeżdżenie - Choć dresaż nie jest jego przodującą dziedziną, świetnie sobie w nim radzi. Dzięki skupieniu na pomocach jeźdźca i chęci jego zadowolenia, wypada naprawdę świetnie w tej dyscyplinie. Jest bardzo elegancki i majestatyczny, gdy zaczyna się pokaz, jego ruchy są aż przepełnione gracją i pewnością. Jest sprężystym żwawym koniem, który tak angażuje się w to, co robi, że można zapatrzeć się na niego z pełnym zachwytem. Każdy jego krok jest idealnie wyważony i zaplanowany, tu nie ma miejsca na przypadek. Od razu się ganaszuje, nie ma problemów z prowadzeniem, posiada duży zasięg nóg, a z jego pracą zadu nie jest źle, pracujemy, by była jak najlepsza. Ze swoim jeźdźcem tworzy zespół wręcz perfekcyjny, działający tak dobrze, jak żywy organizm albo i nawet maszyna zaprogramowana na piękno i zwycięstwo.
  • Pokazy - Jest przepięknie zbudowanym koniem, o mięśniach wyrzeźbionych przez sport, bystrym spojrzeniu, pięknym ruchu i czymś takim w nim samym, że aż chcesz podążać za nim wzrokiem przez cały, calutki czas. Zawsze prezentuje się jako ten elegancki, wyniosły koń, współpracując jednocześnie ze swoim prowadzącym.
  • Skoki luzem - Tak jak mówiłam, on kocha skakać i wykonuje to z największą pasją i skupieniem. Nie potrzebuje jeźdźca do wykonania perfekcyjnego skoku z ogromnym zapasem. Nie boi się przeszkód, nawet bardzo wymyślnych, skacze zawsze mocno, z dużym zapasem.



Imię: Angemon
Płeć: Ogier
Rasa: Koń hanowerski
Maść: Siwa
Matka: Angea
Rodzice matki: Angel's Joy x Bullet TT
Ojciec: Monteo
Rodzice ojca: Madame Riolla x Maximum Max
Data urodzenia: 30. 09. 2012 r.
Hodowca: Paula "Detalli" Ravenwood
Właściciel: Paula "Detalli" Ravenwood




Znaczenie imienia: Digimon o postaci anioła posiadający moc światła, pochodzi z anime "Digimon"
Zdrobnienie imienia: Aang, Patamon
Chip: Posiada
Paszport: Posiada
Kondycja: Bardzo dobra
Zdrowie: Celujące
Kontuzje: Nie
Przebyte choroby: Brak
Szczepienia: Tak, wszystkie
Odmiany: Brak
Werkowany: Tak, regularnie
Kuty: Tak, na cztery nogi
Ujeżdżony: Tak
Własność: Winter Mist Sport Stud




Skoki: N-C1

Ujeżdżenie: L-N
Cross: medium, hard, very hard 
WKKW: medium, hard, very hard
Pokazy
Wystawy
Hodowla




Stanówka: 2 000 hrs
Nasienie mrożone: 500 hrs
Wyźrebienie: -
Embriotransfer: -




  1. Brak



  1. Brak




  1. Brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz